niedziela, 23 października 2016

Rozdział 4

     Po wypowiedzianych słowach Kacpra i Agaty, nastolatka wybuchła śmiechem. Gdy już się opanowała, uśmiechnęła się kpiąco w kierunku chłopaka.
     – Kacper – zaczęła – ja w wiele rzeczy mogę uwierzyć i naprawdę byłeś przekonujący, ale nie w to, że Agata mogłaby być aniołem. – dziewczyna ponownie zaczęła się śmiać.
     Słowa Emilii rozbawiły Kacpra, jak i samą Agatę, mimo to oboje wyjaśnili jej, że jest to prawda i rzeczywiście jest stworzeniem ponad ludzkim. Emilia przyjęła tę wiadomość ze spokojem, nie miała innego wyjścia. Było to jedyne wytłumaczenie tego, co się działo w przeciągu ostatnich kilku dni wokół niej. Dziewczyna zadawała mnóstwo pytań o rasę Lambrii. Trwało to kilka godzin, zanim wszystko pojęła. Gdy Kacper wyszedł, a dziewczyny zostały same, Agata oznajmiła przyjaciółce, iż to, że posiada moce, to nie znaczy, że jest nie do pokonania.
     – Emilia, musisz wiedzieć, że wraz z uaktywnieniem się mocy czyha na ciebie wiele niebezpieczeństw. Najniebezpieczniejszą z nich jest obecnie Irina, która już wie o tym, że odzyskałaś moc. Ta kobieta nasłała na ciebie Irmy, które miały cię do niej sprowadzić. Widziałam, co z nimi zrobiłaś, uwierz mi, że jest to zaledwie namiastka tego, co będziesz w stanie zrobić, jeśli będziesz trenować. Aby być gotową na spotkanie z nią, musisz się wiele nauczyć.
     – I to Ty będziesz mnie uczyć ? – uśmiechnęła się.
     – A kto inny ? – odpowiedziała Agata, również się uśmiechając.
     – To kiedy zaczynamy ?
     – Jutro, piąta rano.
     – Żartujesz ? Ja o tej godzinie to na drugi bok się będę przekręcać.
     – Nikt nie mówił, że będzie łatwo. – zastrzegła przyjaciółka.
     – Agata powiedz co z moim ojcem i siostrą ? Teraz gdy obie odzyskałyśmy moce i jesteśmy celem Iriny, powinnyśmy trzymać się razem, nie sądzisz ?
     – Od jakiegoś czasu straciłam kontakt z Krzysztofem. Skontaktuję się z twoim ojcem i siostrą. Porozmawiaj jeszcze z twoją matką, może ona coś wie. Powiedz jej, że już wszystko wiesz. Tymczasem ogarnijmy może dom, bo jak twoja mama zobaczy ten syf, to raczej nie będzie zadowolona. Chyba że masz jeszcze jakieś pytania ?
     – Tylko jedno. – odpowiedziała Emilia – Jak poradzić sobie z oczami? Zawsze, gdy użyję mocy, moje oczy emanują na niebiesko. Mam wrażenie, że za każdym razem coraz bardziej.
     – Jeśli chodzi o oczy, to jedni nad tym panują, a inni noszą soczewki. Jak na tę chwilę to musisz w nie zainwestować, a kiedyś może się nauczysz zapanować nad nimi.
     Dziewczyny rozmawiając, zaczęły w końcu sprzątać. Międzyczasie Agata pokazała Emilii kilka sztuczek, dzięki czemu sprzątanie okazało się też treningiem.

***

     Krzysztof biegł roztrzęsiony przez wieczny las. Na wprost jego zasięgu wzroku stała postać. Drobna długowłosa, znacznie młodsza od niego dziewczyna. Znał ją. Wiedział, że ją zna, tyle że nie wiedział skąd. Czuł w głębi serca, że jest Ona dla niego kimś bardzo ważnym. Mężczyzna przyspieszył w jej kierunku. Podbiegł do dziewczyny. Spojrzał prosto w jej błękitne oczy. Patrzył w nie intensywnie, jakby znał ją od urodzenia. Przyglądał się młodej dziewczynie i szukał jakichś szczególnych znaków, nie mógł wydusić nawet słowa, gdy ponownie spojrzał w jej oczy, po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Mężczyzna złapał ją w ramionach, przyciągnął do siebie i ze wzruszeniem w oczach przytulił.
     – Emilka – zaczął – tak długo czekałem na to spotkanie córeczko. – oznajmił – ale jak? Jakim cudem mnie znalazłaś? Tutaj? We wiecznym lesie? – Krzysztof miał wiele pytań, ale na żadne z nich nie otrzymał odpowiedzi. Dziewczyna stała w miejscu. Oczy miała skierowane przez cały czas w jeden punkt. Nawet na chwilę nie zmienił się jej wyraz twarzy. Mężczyzna starał się zrozumieć córkę oraz przekonać do ucieczki z danego miejsca do pobliskiej wieży, wiedział, że we wiecznym lesie wystarczy chwila nieuwagi, by zaczęła się walka o życie. W pewnym momencie zaczął słyszeć głosy z głębi lasu, rozglądał się czy nie ma nikogo w pobliżu, gdy nagle jego córka zaczęła przeraźliwie krzyczeć, mężczyzna powrócił wzrokiem na Emilię, ale po dziewczynie został już tylko dym, tak samo niewinnie błękitny, jak kolor jej oczu. Mężczyzna był zdezorientowany, do oczu napłynęły mu łzy, tym razem były one wyrazem smutku i rozgoryczenia. 
     Gdy dym znikł, pojawiła się kolejna postać, była to Irina. Na jej twarzy wymalowany był szyderczy uśmiech. Zadowolona z łez, które wywołała na twarzy Krzysztofa, odwróciła się do niego plecami i pobiegła wzdłuż drogi. Ojciec Emilii ruszając za nią w pościg potknął się. Podnosząc się, zauważył leżącą na ziemi bladą jak ściana, martwą Emilię. Zerwał się, przyczołgał do siedemnastolatki i przytulił ją do piersi, po jego rumianych policzkach ponownie spływały łzy, a gdy jedna z nich spadła na nią, nagle dziewczyna ponownie okazała się tylko błękitnym dymem.
     Czterdziestolatek ze łzami w oczach obudził się, a na zegarze widniała godzina 04:18...

 ***

     – Emilia skup się. – przekonywała Agata pod koniec porannego poniedziałkowego treningu – Spójrz na to drzewo, ma jakieś siedem metrów, postaraj się je obalić. To dla ciebie nic takiego. Pamiętaj, że jeśli sama nie uwierzysz, że jest to możliwe, to na pewno Ci się nie uda tego zrobić.
     – Agata jestem wykończona – zapewniała młoda Lambria – nie uda mi się to, na pewno nie teraz.
     – To ostatnie ćwiczenie, nie możesz się poddać. Dopóki tego nie zrobisz, nie wyjdziemy z lasu. – oznajmiła – Postaraj się.
     Siedemnastolatka wzięła dwa głębsze oddechy, skierowała dłonie wzdłuż drzewa, nad głowami przyjaciółek zrobiło się ciemno, a na bezchmurnym porannym niebie w jednej chwili pojawiła się jedna wielka deszczowa chmura, z której wyłonił się wielki złocisty piorun. Uderzył on w pień danego drzewa oraz kilka mniejszych roślin. Siedmiometrowe drzewo opadło na ziemię. Po kilkunastu minutach roślina od korony aż po końcówkę pnia zaczęła się rozkładać w błękitny dym.
     – Miało być tylko to wielkie drzewo, a nie ono i wszystko dookoła niego. – Zaśmiała się anielica, klepiąc przyjaciółkę po ramieniu. – Dobra robota! Idź do domu i weź prysznic przed szkołą, bo śmierdzisz – ponownie się zaśmiała.
     – Ty też jakoś nie zachwycasz swoim zapachem – odpowiedziała Emilia, także się uśmiechając. – Do zobaczenia w szkole śmierdzielu. – zakończyła i ruszyła w stronę domu.

     – O której to się wraca do domu? – zapytała matka Emilii, która właśnie wróciła z delegacji.
     – MAMO ?! Przestraszyłaś mnie, nie sądziłam, że przyjedziesz tak szybko.
     – Nie zmieniaj tematu Emilia, gdzie byłaś? – zapytała tym razem z większą stanowczością. – Przestraszyłam się, gdy wróciłam do domu, a ciebie nie było.
     – Spałam u Agaty, w czym problem? – odpowiedziała obojętnie – Mogłaś się domyślić przecież to nie pierwszy i nie ostatni raz, poza tym, co mogłoby mi się tutaj stać? – ciągnęła matkę za język – Przecież jestem tu bezpieczna prawda?
     – Oczywiście, że jesteś bezpieczna. Jak minął Ci weekend córeczko? – czterdziestolatka szybko zmieniła temat.
     – Nudziłam się. W piątek byłyśmy w clubie, tak jak Ci mówiłam. W sobotę Agata przyszła do mnie na noc, a wczoraj spałyśmy u niej, czyli bez szału. – uśmiechnęła się.
     – Przepraszam, że nie mogłam zostać na twoje urodziny, może po szkole wybierzemy się do galerii? – zaproponowała.
     – Świetny pomysł! Znalazłam ostatnio fajne spodnie w H&M muszę je kupić.
     – To super. Jesteś głodna? Jak chcesz, mogę usmażyć naleśniki. – pomyślała kobieta.
     – Mamuś, czytasz mi w myślach. Wezmę tylko prysznic.
     Emilia pobiegła do swojego pokoju, chwyciła ręcznik i wbiegła do łazienki pod chłodny prysznic. Po spłukaniu z siebie zapachu porannego treningu wróciła do pokoju. Założyła czarny t-shirt i spodnie w tym samym kolorze. Długie włosy upięła w kok. Usta pomalowała czerwoną szminką, pomalowała rzęsy, spakowała torbę i zeszła na dół. Dziesięć minut jej zajęło zjedzenie przygotowanych przez jej mamę naleśników, następnie wyszła z jadalni, włożyła czarne buty adidas i ruszyła do szkoły. W połowie drogi zgarnęła ją Agata i razem dojechały do szkoły tuż przed pierwszą lekcją. Poza tym, że obie przyjaciółki stały się rozpoznawalne w szkole, wszystko było po staremu. Siedemnastolatka zaraz po ostatniej lekcji poprosiła przyjaciółkę, aby odwiozła ją do domu. W trakcie drogi Emilia wyznała anielicy, iż nie powiedziała jeszcze matce o tym, że wie, kim jest, ale chce to zrobić jak najszybciej.
     Matka tak jak obiecała, zabrała córkę do galerii. Obie spędziły miło czas. Na koniec trzygodzinnych zakupów postanowiły coś zjeść. Gdy czekały na dużą pizze z kurczakiem, Emilia poszła do toalety. Po wyjściu z kabiny toaletowej dziewczyna zauważyła niską mającą nieco nadwagi, młodą kobietę. Do ramion sięgały jej kruczoczarne kręcone włosy, a usta miała pomalowane krwistoczerwoną szminką. Ubrana była w skórzane czarne spodnie, które nieco wydłużyły jej krótkie nogi oraz w granatową koszulkę z białym nadrukiem na piersiach „Dangerous Woman”, do tego założyła futrzany bezrękawnik oraz Czarne skórzane kilkunastocentymetrowe botki. Emilia poczuła niezwykle interesujący zapach. Im bliżej niej była, tym bardziej stawał się on intensywny. Woń z sekundy na sekundę była coraz bardziej męcząca a niżeli przyjemna. Siedemnastolatka myjąc dłonie, spoglądała chwilami w lustro, w którym było ją widać, gdy spojrzała w odbicie lustrzane po raz wtóry, pulchna dziewczyna patrzyła prosto w jej błękitne oczy.
     – Lambria – spostrzegła kobieta.
     Nie zdążyła powiedzieć nic więcej, gdy Emilia złapała ją za tył głowy i z całej siły uderzyła jej twarzą w lustro, które zamieniło się z jednego w milion kawałków. Twarz kobiety mimo tak potężnego uderzenia była tylko lekko podrapana, jednak najbardziej siedemnastolatkę zdziwiło to iż nie ujrzała nawet kropelki krwi, mimo to zostawiła leżącą nieprzytomną kobietę na ziemi w toalecie i wybiegła.
     –.... proszę Oliwio, powiedz mi, gdzie ona jest? – do stolika Emilii dosiadła się kobieta. Miała około czterdziestu lat i była niezwykle podobna do jej matki.
     – Dzień dobry! Gdzie kto jest? – zapytała nastolatka, siadając na swoje miejsce.
     – Nikt córeczko, pani poszukuje swojej córki, miała nadzieję, że może ja ją widziałam, ale niestety nie. – odpowiedziała poddenerwowana obecnością kobiety. – może już pani nas zostawić? – poprosiła.
     – Chwila! A jak wyglądała? – zapytała zaciekawiona lambria. Kobieta popatrzyła na nią ze łzami w oczach, następnie wstała i bez żadnego słowa wyszła z pizzerii.
     – Spokojnie Emilko! To jakaś stara dziwaczka, nie pierwszy raz już ją widzę, jak zaczepia ludzi. – matka próbowała wytłumaczyć zachowanie kobiety i udało jej się, córka do końca wieczora już nie wspomniała o kobiecie.
     – Mamo, muszę Ci coś powiedzieć – zaczęła siedemnastolatka.
     – Słucham córeczko. – odpowiedział nieco zmartwiona matka.
     – Gdy ciebie nie było – nie zostawiała matki długo w niepewności. – wokół mnie działy się dziwne rzeczy. Wiem, że są one związane z moim ojcem... i siostrą.
     Źrenice czterdziestolatki nieco się poszerzyły, a brwi uniosły do góry w zdziwieniu.
     – Skąd wiesz, że masz siostrę? Nikt nie powinien o niej wiedzieć. – na twarzy matki Emilii było widać rosnący niepokój.
     – Mamo, powiedz mi gdzie ich znajdę? Mam prawo poznać mojego tatę i starszą siostrę. – poprosiła Lambria, a do oczu napłynęły jej łzy.
     Kobieta usiadła przy córce i czule przytuliła.
     – Nie wiem jak wiele i skąd to wszystko wiesz, ale...
     – Jestem Lambrią. Istotą ponadludzką – przerwała matce Emilia – Wiem o tym od Kacpra, chłopaka którego poznałam w piątek w clubie, widział jak używam swojej mocy i wytłumaczył mi skąd ją posiadam. Potwierdziła to Agata, która jest aniołem stróżem, ale to nie jest ważne, powiedz co z moim ojcem i siostrą.
     – Mimo to że powiedział Ci o tym kim jesteś nie oznacza, iż ma czyste intencje wobec ciebie. Nie ufaj temu chłopakowi, nie wiemy kim on może być. – oznajmiła matka dziewczyny, a następnie starała się odpowiedzieć na kolejne pytanie nastolatki – Córeczko, nie sądziłam że tak szybko będę musiała Ci o tym powiedzieć. – łamał jej się głos – twój ojciec i siostra zaginęli. Odkąd się przeprowadzili, zawsze mieliśmy łatwy kontakt. Telefon, poczta czy internet. Mniej więcej dwa tygodnie przed twoimi urodzinami, próbowałam się skontaktować z Krzysztofem, aby przyjechał z twoją siostrą, Natalią właśnie na twoje urodziny, aby Ci o wszystkim powiedzieć. Nie otrzymałam odpowiedzi, mimo ponownych prób kontaktu. Zaniepokoiło mnie to, dlatego postanowiłam do nich pojechać, a tobie powiedziałam, że mam delegację w Berlinie. Kiedy byłam już w Poznaniu i weszłam do domu twojego taty, nie zastałam tam nic poza ogromnym bałaganem, jakby ktoś tam wtargnął. Starałam się czegoś dowiedzieć, ale na nic się to zdało. Strasznie się o nich martwię.
     – Mamo proszę; zabierz mnie do Poznania, do tego mieszkania. Mnie i Agatę. Rozejrzymy się po nim. W końcu obie mamy moce, które mogą nam pomóc w odnalezieniu ich. – poprosiła dziewczyna.
     – Zwariowałaś!? – oburzyła się śmiertelniczka – To zbyt niebezpieczne; dopiero co odzyskałaś moce.
     – Szybko się uczę. – zapewniła córka – Muszę ich odnaleźć. Mam przeczucie, że tylko ja mogę im pomóc. Proszę.
     – Emilka... Nie wiemy co im jest. Nie wiemy gdzie są, kto ich uprowadził. Nie wiemy nawet... – z trudem udało jej się powstrzymać łzy. – czy żyją.
     – Nawet tak nie mów. Proszę cię, pojedźmy tam. – siedemnastolatka po raz kolejny poprosiła matkę.
     – Dobrze, pojedziemy tam, ale w weekend – oznajmiła – nie możesz zawalać szkoły, będziesz też trenować z Agatą. Ja z nią porozmawiam.
     – Nie będzie z tym problemu. Dziękuję mamuś. – szczerze podziękowała, nieświadoma tego, że użyła na matce mocy, aby ją przekonać do wyjazdu.
     Emilia z matką, zjadły zamówioną pizzę. W trakcie powrotu do domu, Oliwia opowiedziała córce jaki jest jej ojciec i siostra. Powiedziała też jak wyglądają oraz jak bardzo chcieli ją poznać. Gdy dotarły do domu, obie wzięły gorącą kąpiel a następnie poszły spać.


***

     – Emilka! – dziewczyna usłyszała męski głos w lesie, w którym nigdy nie była. Wszystko tu było inne. Niezwykle ubarwione korony drzew, ćwierkanie ptaków też nie było takie zwyczajne jak zwykle. Miliony krzaków z owocami leśnymi. A między drzewami on. Chłopak, który jest nieodłączną częścią jej życia, który jest inteligentny, przystojny i uśmiechnięty, który jest uroczy, romantyczny oraz dobry. Chłopak, który chce być przy niej zawsze. Chłopak, którego ona nie zna. Chłopak który ...
     Emilia straciła dech w piersi; ktoś zakrył jej twarz ręką...
     Dziewczyna wybudziła się ze swojego snu, w pokoju było ciemno, ale nie była w nim sama...
     Na nastolatce siedział napastnik, którego cień widziała jedynie dzięki pełni księżyca. Siedział na niej. Był tak ciężki, że dziewczyna nie była w stanie go podnieść. Po kilku minutach jego ręce opadły z twarzy na szyję. Zaczął ją dusić. Dziewczyna chwyciła go za nadgarstki, oderwała jego dłonie od własnej szyi i uderzyła w tors z całych sił w taki sposób, że zleciał z niej i uderzył w ścianę pokoju. Emilia zapaliła lampkę. Ściana była popękana, a w pokoju była tylko ona.

wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozdział 3

     Wyraźnie zaskoczona Emilia, nie wiedziała jak ma się zachować. W drzwiach stał Olaf. W pierwszym momencie poczuła lekki niepokój, a na czole pojawiły się maleńkie krople potu. Jednak chwilę później żadne z tych odczuć jej nie towarzyszyło. Przypomniała sobie, co zrobiła z Irmami. Była więc pewna, że chłopak również nie będzie w stanie jej skrzywdzić. Zaprosiła go do środka, oprowadziła po domu, a następnie wmieszała się w tłum i zaczęła szukać Agaty.
     Poszukiwanie przyjaciółki nie trwało długo. Dziewczyna siedziała na schodach i rozmawiała ze znajomym. Emilia poznała, że chłopak jest z ich szkoły, ale nie mogła sobie przypomnieć, jak ma imię. Nieśmiałym krokiem dziewczyna podeszła i ustała pod ścianą naprzeciwko miejsca, w którym siedziała Agata. Przyjaciółka zauważyła ją, przeprosiła na chwilę kolegę i ruszyła w stronę Emilii.
     – Co jest? – zapytała bezpośrednio Agata.
     – Co tu robi Olaf? Ja go nie zapraszałam i jakoś nie chciałam go tu widzieć. – Zapytała, nieco zirytowana Emilka.
     – Olaf? Jest tu? – twarz Agaty przybrała dziwny wraz, nie była to radość ani obojętność. Nie można tak było też określić strachu. Jej twarz była jak mieszanka niepokoju, szyderczego uśmiechu, ale też wyższości nad chłopakiem. Emilia nie miała pojęcia, z czego wynika owa reakcja, wydawało się to przynajmniej dziwne. – nie wiem, ja też go nie zapraszałam.– odpowiedziała pewna siebie. – Ale uważaj na niego, wydaje się jakiś dziwny. – ostrzegła.
     – Dziwny? – Emilia nie mogła uwierzyć w słowa przyjaciółki. – Jeszcze wczoraj ci się podobał.
     – Ale już mi się nie podoba okej? A ty lepiej trzymaj się od niego z daleka. Nie znamy go, może być... – rozmowę przerwały odgłosy tłuczonego szkła i donośnego krzyku.
     Pijani imprezowicze zachowywali się strasznie. Szklanki, kieliszki i inne naczynia lądowały na ziemi. Stłuczono kilka okien. Młodzież stała się agresywna i nieokiełznana. Chłopcy zaczęli się bić. Byli jak opętani, zahipnotyzowani jakby ktoś kazał im to robić.
     Przyjaciółki zaczęły ich uspokajać. Każda ich interwencja tylko pogarszała sytuację. Emilia z bezradności usiadła na schodach, które prowadziły na piętro. Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy, twarz zrobiła się czerwona i opuchnięta. Pomyślała o użyciu niebieskiej mocy, zaciskała już pięści, nagle w głowie pojawiła się niepewność. Myśl o tym, że mogłaby zrobić komuś krzywdę, lub ktoś dowiedziałby się o jej nadprzyrodzonych zdolnościach, przerażała ją. Zapłakana, a jednocześnie zamyślona, zobaczyła stojącego przed nią chłopaka w czarnej skórzanej kurtce.
     Był to Olaf. Jak zawsze na jego twarzy malował się zadziorny uśmiech. Chłopak nie patrzył na Emilię z obojętnością, wręcz przeciwnie. Mimo że ich znajomość trwała dopiero drugi dzień, a na pierwszy rzut oka było widać, że dziewczyna nie jest zachwycona jego obecnością, był zatroskany i zmartwiony całą sytuacją. Zaproponował pomoc w pozbyciu się imprezowiczów. Dziewczyna mimo wątpliwości poprosiła, aby jej pomógł, jeśli potrafi. Chłopak zamknął swoje szare oczy i zacisnął pięści. W domu zaczęły przygasać światła. W momencie, gdy zgasły całkowicie, jego oczy i usta otwarły się, a z nich wydobyła się śnieżno biała poświata, która była źródłem światła w domu. Urządzenia elektryczne zaczęły wariować, kilka osób delikatnie poraził prąd. Biała poświata przybrała kształt węża, który pełzł między kostkami nastolatków. Za oknami z czystego gwieździstego nieba zaczęło się błyskać i padać. Nagle w domu rozległ się dźwięk piły motorowej i donośny dziewczęcy krzyk. W budynku rozległa się panika. Wszyscy w biegu skierowali się ku wyjściu.
     Olaf mając pewność, że w budynku nie ma nikogo poza nim i Emilią, podszedł do drzwi i przekręcił dwukrotnie zamek. Nagle światła znów się zapaliły i wszystko wróciło do normy. Poza mieszkaniem, które wyglądało tragicznie. Potłuczone okna i naczynia, zaplamiona kanapa, firany, klejące się blaty, smród alkoholu i tytoniu. Emilia nie miała pojęcia, jak ma to posprzątać do powrotu mamy.
     – Nie ciekawie to wygląda – powiedział Olaf, drapiąc się w tył głowy – Ale razem damy radę. – uśmiechnął się.
     Dziewczyna mimo jego pomocy była pewna, że to on podrzucił jej kartkę z groźbą. Widząc, jak pozbył się gości, była przerażona samą jego obecnością.
     – Lepiej będzie, jak już pójdziesz. Dziękuję za pomoc, ale jakoś sobie poradzę. – niemalże wypychając chłopaka za drzwi, została w domu sama.
     Zdziwiony obrotem spraw Olaf, zamknął za sobą furtkę, wsiadł do samochodu i znikł w cieniu nocy, która była znowu gwieździsta, a o deszczu i piorunach, choć były jeszcze 3 minuty temu, nikt nie pamiętał. Jadąc w stronę swojego domu, chłopak widział co chwila przerażone osoby z imprezy urodzinowej. Przejeżdżając lasem, na środku drogi pojawiła się wysoka dziewczyna o długich blond włosach. Młodzieniec ledwo wyhamował, wyszedł z samochodu, a gdy zobaczył, że przed maską jego auta stoi Agata, kąciki jego ust uniosły się w górę. Dziewczyna nie była tak podekscytowana tym spotkaniem, jak nastolatek, ale widać było, że ta znajomość nie trwa od wczoraj.
     – Olaf, Olaf, Olaf.... – zaczęła.
     – Stęskniłem się za tobą aniołku – chłopak był ironiczny i niezwykle ucieszony tym spotkaniem – długo się nie widzieliśmy, nie sądzisz?
     – Czego ode mnie chcesz? – nie owijała w bawełnę.
     – Nic moja droga – zaśmiał się – Po prostu przyjechałem odwiedzić starą dobrą znajomą.
     – Posłuchaj, nie wiem, co chcesz osiągnąć, zastraszając Emilię, ale daj sobie spokój. Wczoraj skończyła siedemnaście lat. Zrozum, że to jest gra bez celu.
     Nastolatek wydawał się wyraźnie zaskoczony – Zastraszając? O czym ty mówisz? – zapytał z zaciekawieniem.
     – Dostała kartkę z groźbą, był na niej wzór Lambrii. Nie wyczułam nikogo poza tobą i twoją siostrą.
     – Przecież wiesz, że ten wzór może mieć każdy. – tłumaczył. – Naprawdę nie przybyłem tu, aby zrobić jej krzywdę. Jaki miałbym w tym cel? – zapytał.
     – Więc po co przybyłeś? – odpowiedziała pytaniem.
     – To prawda wiedziałem, że Emilia ma siedemnaste urodziny, ale nie pojawiłem się tu, żeby ją skrzywdzić, tylko ostrzec was i prosić o pomoc. Ją i Ciebie.
     – Jaką pomoc? Ona nie wie, kim ja jestem. Nie wie, kim sama jest. Dopiero co odkryła moce. Nie możemy Ci pomóc wspólnie. – zastrzegła.
     – Agata musisz powiedzieć Emilii, co się dzieje. Irina nie będzie czekać. Ona już wie, o przysiędze Krzysztofa i o siedemnastych urodzinach Emilii. Musisz zacząć przygotowywać ją na to spotkanie.  Z tego, co słyszałem Irmy miały ją do niej przyprowadzić. Dziwię się, że jeszcze tu jest. Czy mi pomożecie, czy nie, to nie ma znaczenia, w końcu przyjdzie też po nią. Irina ma teraz trzy cele: Ja, Emilka i ... jej siostra. Zastanów się, lepiej walczyć razem niż osobno. – wsiadł do auta, odpalił silnik i podjechał w stronę Agaty z otwartą szybą.
     – Nie mogę jej narażać. Przykro mi... – Agata była nieugięta. – Ja mogę Ci pomóc, ale nie mam zamiaru jej w to mieszać.
     – Przemyśl to, wiesz jak mnie znaleźć.
     Chłopak odjechał, a dziewczyna ruszyła w kierunku domu przyjaciółki.

***

     Emilia patrzała na wnętrze domu z przerażeniem, nie wiedziała nawet, od czego ma zacząć. Idąc w stronę schodów, w domu rozbrzmiał dzwonek. Nastolatka nie zdążyła nawet podejść do drzwi, a Agata była już w środku. Gdy zobaczyła, jak wygląda dom, jej oczy mówiły wszystko. Przyjaciółki wspólnie postanowiły, że pójdą spać, a z samego rana zabiorą się za porządki.
     Następnego ranka o około godziny dziewiątej Emilię obudził dzwonek do drzwi. Sen Agaty był tak twardy, że nawet nie usłyszała dzwonka. Za drzwiami stał uśmiechnięty Kacper. Chłopak oznajmił, że ma ważną sprawę wieczorem i nie może się z nią spotkać, dlatego przyszedł teraz. Dziewczyna zaprosiła kolegę do domu i poprosiła, aby ją uświadomił co się z nią dzieje.
     – Wśród populacji ludzkiej żyje mnóstwo innych stworzeń niż oni sami. Nie chodzi mi teraz o zwierzęta tylko o stworzenia, które wyglądają jak ludzie. Są to wampiry, anioły, nefile czy lambrie. O tych trzech pierwszych zapewne słyszałaś. Opowiem ci teraz o rasie lambrii. Jakieś dziewiętnaście lat temu, tu w tym mieście żył mężczyzna, który był lambrią. Nazywał się on Krzysztof. Mimo że wiedział o tym, że ryzykuje życie, bo w ich tradycji i żelaznej zasadzie nie można pobierać się z osobą innej rasy, poślubił Oliwię – śmiertelniczkę. W zwyczaju lambrii jest to niedozwolone, chyba że mają oni potomków i choć jeden z nich jest płci męskiej. Mężczyzna wiedział, że jeśli ktoś się dowie o tej miłości, Szamary zabiją całą jego rodzinę. Postarał się wtedy o potomka. Para marzyła o synu, aby nie musieli się więcej ukrywać. Po dziewięciu miesiącach na świecie pojawiła się ich córka. Mimo że małżeństwo marzyło o synu, cieszyli się z córki. Jej imienia nikt nie poznał. Rok później okazało się, że Oliwia ponownie zaszła w ciążę. Siedemnaście lat i jeden dzień temu na świat przyszła druga córka – Emilia. O jej narodzinach dowiedziała się Irina, która pragnęła zostać najpotężniejszą lambrią na świecie. Stwierdziła, że skoro Krzysztof, jeden z najpotężniejszych Lambrii ma dwie małe ale za to obdarzone niezwykłymi mocami córki, będzie to łatwa zdobycz, i przejmie ich moc. Krzysztof wtedy dla ochrony swoich córek odebrał im moce. Złożył wtedy przysięgę, gdy jego córki skończą siedemnaście lat, odzyskają swoje moce. Jednocześnie zabrał starszą z córek i wyjechał z nią do Poznania. A młodsza została z matką. Szamary, które są tak jakby Lambryjskim sądem, wydają wyroki i zabijają tych, którzy nie stosują się do zasad, miały myśleć, że Krzysztof ma córkę z inną Lambrią. Plan się powiódł, nikt nie interesował się jego prawdziwą żoną i młodszą córką, nikt się nie spodziewał, że po siedemnastu latach jakaś śmiertelniczka z Olsztyna będzie Lambrią. Owe istoty są bardzo spokojne, dopóki ich się nie krzywdzi i nie atakuje. Natomiast gdy ktoś zagraża ich życiu, stają się agresywne, a ich ciało zaczyna emanować na niebiesko. Mają nadprzyrodzone moce. Biegają z zawrotną prędkością, żadne inne stworzenie nie jest tak potężne, jak wściekła Lambria. Panują nad żywiołami Ognia, powietrza, ziemi i wody. Mają bardzo czuły węch, potrafią wyczuć inną rasę z odległości, czytają w myślach, jednak wyglądają jak ludzie. Są też wyjątkowe lambrie, które mają jakiś dar. Np. niewidzialność, chwilowa zamiana rasy czy latanie. Jak się domyśliłaś, to ty jesteś młodszą córką Krzysztofa. Twój ojciec nie mógł cię zostawić pod opieką, tylko twojej matki śmiertelniczki, dlatego poprosił archaniołów, aby zesłali dla ciebie anioła stróża, który również będzie obdarzony mocami lambrii. Archaniołowie długo rozważali tę decyzję, ostatecznie przystali na przydzielenie anioła stróża nad dzieckiem, jednak twój ojciec jeśli chciał zapewnić Ci bezpieczeństwo, musiał podarować część swojej mocy dla anioła. Tak też się stało. Niestety nikt nie wie, kto jest twoim aniołem stróżem.
     – Ja nim jestem. – odpowiedziała wychodząca zza ściany Agata.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 2

     Po ponownych, bezskutecznych próbach dodzwonienia się na nieznany numer, dziewczyna powiedziała sobie, że nie da się zastraszyć. Zaraz po odłożeniu telefonu, zaczęła szykować się do clubu. Punktualnie o dziewiętnastej trzydzieści pod jej dom podjechała Agata, zatrąbiła trzykrotnie, a po pięciu minutach Emilia wyszła z domu. Ubrana była w czarną krótką sukienkę przed kolana z krótkim rękawkiem i koronką na plecach. Założyła do tego wysokie kilkunastocentymetrowe szpilki, na rękach i szyi miała delikatną biżuterię. Włosy zaplotła w koński ogon, a twarz podkreślił wyrazisty makijaż. Przyjaciółka dziewczyny nigdy nie widziała jej tak pewnej siebie. Agata spoglądając na wsiadającą do auta rówieśniczkę, zauważyła, że kolor jej tęczówki stał się bardziej jaskrawy niż rano.
     W drodze do clubu przyjaciółki przejeżdżały przez ciemne ulice, na których nie było widać żywej duszy. Po obu stronach jezdni znajdowały się fabryki przemysłowe, sklepy odzieżowe, dwie restauracje, biblioteka, salon meblowy, przedszkole oraz kilka domów mieszkalnych. Każde z tych budynków były zaniedbane i opuszczone. Na końcu jednej z ulic znajdował się wielki parking a za nim „MERIDA CLUB”, do którego zmierzały nastolatki.
     Gdy znalazły w końcu miejsce na zatłoczonym parkingu, wyszły z samochodu i ruszyły w stronę wejścia. Obie bez problemu dostały się do środka. Mimo tego, że club był daleko od cywilizacji, było w nim bardzo tłoczno. Agata chwilę po wejściu zaproponowała udanie się do baru. Dziewczyna ubrana była w czerwoną sukienkę przed kolano, która uwydatniła jej długie nogi. Swoje zazwyczaj proste blond włosy tym razem pokręciła i delikatnie upięła w ten sposób, że opadały jej na plecy. Makijaż był tak delikatny, iż prawie nie było go widać. Całą stylizację uzupełniła wysokimi czarnymi szpilkami oraz swoją ulubioną bransoletką ze znakiem nieskończoności i naszyjnikiem, którego nigdy nie zdejmowała.
     Podczas rozmowy przyjaciółek, niespodziewanie podszedł do nich chłopak, który zaprosił Emilkę do tańca. Dziewczyna jednym ruchem przechyliła kieliszek wódki, który stał na blacie, złapała chłopaka za rękę i weszła w tłum bawiącej się młodzieży. Nastolatek był wyższy od Emilii o głowę, miał ciemne brązowe włosy i jasne oliwkowe oczy. Na twarzy widniał łagodny uśmiech, lekki zarost i kilka pieprzyków. Ubrany był w jasnoniebieskie jeansy podwinięte do kostek, białą bawełnianą koszulę i granatowe półbuty, na ręku nosił srebrny zegarek. Miał krótko przystrzyżone włosy po bokach i dłuższą górę ułożoną na prawy bok. Pachniał drogimi męskimi perfumami Lacoste. Sprawiał wrażenie miłego, odpowiedzialnego dżentelmena.
     – Nie spodziewałem się, że spotkam tutaj tak piękną dziewczynę – zaczął chłopak. – Jak masz na imię?
     – Emilia – odpowiedziała nieco speszona dziewczyna – a ty?
     – Kacper – Chłopak zbliżył się do jej twarzy i wyszeptał propozycję wyjścia na spacer. Nastolatka, po ostatnich zdarzeniach nie ufała nikomu, jednak chłopak nalegał, a w jego oczach było widać, że nie zrobi jej krzywdy.
     – Niech będzie – zgodziła się dziewczyna. – ale tylko chwilę.
     Przechadzając się po ciemnej ulicy, którą rozświetlał tylko blask pełni księżyca, młodzieniec złapał Emilkę za rękę i poprosił o numer telefonu. Dziewczyna zaproponowała, aby to on podał jej swój, a gdy będzie miała czas, zadzwoni do niego. Kacper przystał na tę propozycję. Nastolatka zapisując numer, zauważyła za jego plecami na oknie salonu meblowego napis.
„Twoja śmierć jest blisko Emilio...”
     Napis był przez jakąś chwilę podświetlany lampką od telefonu przez kogoś w środku opuszczonego budynku. Podchodząc do okna, lampka zgasła. Dziewczyna była tak przestraszona, a zarazem wściekła przez niepewność kto ją dręczy. Bez chwili zastanowienia pobiegła do drzwi frontowych, aby wejść do środka. O dziwo były otwarte. Kacper chciał wbiec za nią, ale gdy tylko weszła, drzwi zatrzasnęły się, jakby ktoś je kopnął. Emilia każdy kolejny krok robiła z coraz większą niepewnością. Gdy weszła do głównego pomieszczenia, w którym było jeszcze kilka starych mebli, zauważyła dwie dziewczyny.
     – Długo kazałaś na siebie czekać. – powiedziała jedna z nich.
     – Czego ode mnie chcecie?
     – Bardzo długo – odezwała się trzecia, która stała za plecami Emilii.
     Prześladowczynie Emilii nazywano Irmami. Wszystkie były ubrane podobnie. Czarne skórzane spodnie, koszulki na ramiączka w ciemnym kolorze i skórzane buty na obcasie. Pierwsza z nich Roksana miała burzę rudych kręconych włosów, Basia była blondynką, aa stojąca za plecami Victoria miała długie kruczoczarne proste włosy. Ta trzecia wydawała się ich przywódczynią. Oczy każdej z nich emanowały na niebiesko.
     Czarnowłosa, stojąca za Emilką dziewczyna, próbowała chwycić ją za rękę, by unieruchomić nastolatkę. Emilia jednak niespodziewanie złapała się jej ramion, robiąc salto na jej barkach, jeszcze szybciej znalazła się za nią, chwyciła ją solidnie, uniosła i odrzuciła w stronę pozostałych Irm z siłą tak potężną, że dziewczyna przebijając ścianę, znalazła się w innym pomieszczeniu. Pozostała dwójka była pod wrażeniem umiejętności dziewczyny, ona sama też nie wiedziała, jak to zrobiła. Emilia zauważyła, że jej ręce emanują kolorem równie jaskrawo niebieskim, jak oczy Irm, nie miała pojęcia co się z nią dzieje.
     – Jest silniejsza, niż myślałam.
     – Ale zbyt słaba na naszą trójkę. – powiedziała otrzepująca się z gruzów Victoria.
     Przerażona dziewczyna zaczęła cofać się do wyjścia jednak gdy tylko się odwróciła, zobaczyła rudą, która stała już przy wyjściu. Victoria i Basia zaczęły biec w stronę Emilii z zawrotną prędkością. Dziewczyna cały swój strach zamieniła w złość. Wszystkie meble w pomieszczeniu uniosły się w górę. Tym razem nie tylko jej ręce zaczęły świecić na niebiesko. Całe jej ciało emanowało jaskrawym kolorem. Siedemnastolatka otworzyła oczy i zaczęła biec naprzeciw nadchodzącej dwójce z kilka razy większą prędkością niż one. Gdy do nich dobiegła, złapała obie za szyje i podniosła w powietrze. Obie nie miały wystarczającej siły, aby się uwolnić spod zaciśniętych rąk Emilii, która miażdżyła im gardła. Widząc to, ruda ruszyła w ich kierunku, Emilia opuściła ucisk oraz ich ciała na ziemię w momencie, gdy była pewna, że obie nie są w stanie oddychać o własnych siłach i nie zrobią jej krzywdy. Odwróciła się i wystawiając rękę w kierunku Roksany, cisnęła nią w drzwi, które wyleciały razem z częścią ściany. Emilia bez żadnej emocji na twarzy wyszła z budynku, tam czekał na nią Kacper.
     – Co się stało? Kim jest ta dziewczyna? – zwrócił uwagę na nie podnoszącą się z miejsca rudą Roksanę.
     – Nic nie widziałeś! – oznajmiła Emilka.
     – O co tu do cholery chodzi?
     – Nie zadawaj tylu pytań! Do rana stąd zniknie. – nastolatka ruszyła w kierunku clubu. – Idziesz?
     Kacper wrócił z dziewczyną do clubu. Mimo tylu pytań nie był ani przerażony, ani zdziwiony, zatańczył z nią jeszcze dwie piosenki i po prostu wyszedł. Emilia odnalazła w tłumie Agatę, a przyjaciółka znowu zauważyła znaczną zmianę koloru tęczówki.
     – Co jest z twoimi oczami? – nie wytrzymała.
     – A co ma być? – Emilia wyciągnęła małe przenośne lusterko z torby. – To ze zmęczenia, jutro już będzie wszystko okej.
     – Skoro tak mówisz.
Siedemnastolatki dojechały do domu Emilii, były bardzo zmęczone, a na sen nie musiały długo czekać.

***

     Nazajutrz, Emilia wstając przejrzała się w lusterku, kolor oczu nie był już tak jaskrawy, jak wczorajszego wieczoru, jednak dalej nie był naturalnie niebieski. Dziewczyna tak jak w każdą sobotę o poranku poszła pobiegać. Gdy dobiegła do lasu czuła czyjąś obecność. Była pewna, że ktoś ją obserwuje. Nagle między drzewami pojawiły się Irmy, tym razem bez słowa ruszyły w kierunku nastolatki. Niespodziewanie na ich drodze stanął Kacper, który wyciągnął w kierunku Irm swoje dłonie. Biała mgła pojawiła się wokół ciała chłopaka, a każda z Irm upadła na ziemię, nie podnosząc się przez dłuższy czas.
     – Spadajmy stąd, długo to nie potrwa! – zwrócił się do Emilii chłopak.
     – Ale jak ty to...
     – Nie zadawaj tyle pytań! – przerwał jej Kacper i pociągnął za rękę.
Oboje wrócili do miasta, następnie chłopak zaprosił ją na spacer jutrzejszego wieczoru. Dziewczyna zgodziła się i ruszyła w swoją stronę. Gdy wróciła do domu, wzięła zimny prysznic i zaczęła przygotowywać wraz z Agatą dom, na wieczorną imprezę urodzinową. Około dziewiętnastej zaczęli się schodzić goście.
     Godzinę później impreza trwała w najlepsze, było bardzo dużo osób, sporo alkoholu, a w drzwiach co chwila pojawiała się grupka nowych osób. Gdy po raz wtóry w domu rozległ się dzwonek do drzwi, Emilia czuła dziwny niepokój. Otworzyła drzwi, a w nich ujrzała chłopaka o zadymionych szarych oczach....

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział I cz. II

          Po namowach Agaty, Emilia w końcu jej uległa. Impreza miała się odbyć następnego dnia o godzinie dziewiętnastej, czyli dokładnie w tym samym czasie co urodziny Izabeli. Gdy przyjaciółki siedziały już na pierwszej lekcji historii, której Agata nienawidziła, dlatego przykładała się już do snu. Wtedy do pomieszczenia weszła dyrektorka i przedstawiła dwie osoby, które od tej pory miały należeć do klasy Agaty i Emilii. Był to Olaf i Zuzanna Tarnowscy.
          Dziewczyna była bardzo ładna. Takiej figury, długich nóg oraz piersi mogłaby jej pozazdrościć nie jedna modelka, jej twarz była nieskazitelnie czysta, nawet jednego malutkiego pieprzyka czy pryszcza. Na białych jak z reklamy pasty zębach nosiła aparat, na jej ustach było widać delikatny uśmiech, miała długie brązowe włosy z jasnymi końcówkami, a jej oczy lśniły niczym zielone szmaragdy. Ubrana była w jasne jeansy boyfriendy, czarną bokserkę z adidasa i bordowe vansy. Jej brat, od stóp do głów ubrany był na czarno. Był dobrze zbudowany, a jego obcisła koszulka nike uwydatniała każdy, nawet najmniejszy mięsień brzucha. Twarz tak jak u siostry- bez skazy. Jego oczy były owiane tajemnicą, wielkie i szare jak dym. Na ustach nie było widać żadnej emocji. Wydawał się raczej ponury. Ciemne włosy chłopaka były idealnie wystylizowane, bardzo krótkie boki i dłuższa góra. Jednak, mimo że nosili wspólne nazwisko, byli od siebie bardzo różni Jedyna wspólna cecha fizyczna rodzeństwa to ich wzrost. Chłopak miał około 2 metrów wzrostu, a jego siostra była nieznacznie niższa. Gdy dyrektorka przyprowadziła nowych uczniów do klasy, Agata od razu się rozbudziła.
          – Emila zobacz, jaki przystojniak.
          – Widziałaś, jakie on ma oczy?
          – Oczy jak oczy, zobacz te mięśnie.... Zaprosimy go na twoje urodziny?
          – Daj spokój, założę się, że Iza już ich zaprosiła.
          – Co ty pieprzysz? Oni przed chwilą weszli do klasy, skąd ta kretynka miałaby ich znać?
          – Ona zawsze wie wszystko pierwsza.
          – Nie przesadzaj, wpadasz w paranoję, nawet ona nie jest aż tak sprytna.
          – A jeśli jest ?
          – To Igorek się dowie, że jego laska kręci z nowym uczniem.
          – Jest jeszcze siostra....
          – W czym problem?
          – Nie wydaje Ci się jakaś dziwna?
          – Jest nieziemsko śliczna. Jak jej brat mnie odrzuci, to się za nią wezmę...
          Obie przyjaciółki zaśmiały się, a rozmowę dziewczyn przerwał wrzask nauczycielki, która bezskutecznie próbowała uciszyć uczniów, po wejściu Zuzy i Olafa do klasy.
          – CISZA!! Nowi uczniowie weszli do klasy, ale to nie oznacza, że można robić harmider. Myślałam, że mam lekcję z drugą liceum, a tu się okazuje, że z przedszkolem. Trochę szacunku! Planowałam nic wam nie zadawać do domu, ale skoro nie umiecie poszanować swojego nauczyciela, to zrobicie wszystkie ćwiczenia na stronie 34, a żebyście pamiętali jak macie się zachowywać na moich lekcjach, zrobicie w parach prezentacje na temat II wojny światowej. I to ja wybiorę wam osoby, z którymi będziecie pracować.- wściekła nauczycielka usiadła i zaczęła dzielić klasę.- Julia Kowalska i Paweł Kwiatkowski, Anita Gaszyńska i Karol Foremniak- gdy nauczycielka zaczęła wymieniać pary, Agata powtarzała po cichu trzy słowa.
          – Proszę nie Iza, proszę nie Iza.
          – Krzysiek Bilski i Aleksandra Nowak
          – Proszę nie Iza.
          – Igor Milewski i Zuzanna Tarnowska.
          – Proszę nie Iza.- z nadzieją szeptała Agata
          – Emilia Laskowska i .... Olaf Tarnowski
          – Jestem z tym nowym — Emilia wyszeptała do Agaty.
          – To będziesz mieć okazję, żeby go zaprosić! Proszę nie Iza, proszę nie Iza.
          – Agata Lewandowska i.......
          – Proszę nie Iza.
          – .... i Izabela Kołodziej- Agata i Iza zlustrowały się wzrokiem.
          – Świetnie....!- wymamrotała pod nosem Agata.
        Nauczycielka dokończyła dobierać pary i kazała wszystkim usiąść ze swoim partnerem. Emilia podeszła do ławki, w której siedziała Zuzanna i Olaf:
          – Cześć, nazywam się Emilia, jestem z tobą w parze- zwróciła się do chłopaka.
          – Miło Cię poznać, jestem Olaf.-odpowiedział uśmiechnięty.
          – Hej, jestem Zuza. Mogłabyś mi powiedzieć, kto to jest Igor Milewski?- zapytała siostra chłopaka.
          – To chłopak w trzeciej ławce.
          – Dziękuję.
          Dziewczyna poszła do swojego partnera, a Emilia usiadła z Olafem. Gdy chłopak wyjął swój notes, by zapisać temat, dziewczyna zamarła. Kartki notesu miały specyficzny wzór na krawędziach. taki sam miała ta, którą solenizantka dostała rano z wiadomością, widać było też, że w notesie nie ma wszystkich stron. Przerażona 17-latka do końca lekcji nie była w stanie wydusić słowa. W milczeniu poczekała do dzwonka, a następnie wybiegła ze szkoły. Wchodząc do domu, co sił w nogach pobiegła do swojego pokoju i zaczęła szukać listu w szufladzie, w której go zostawiła. Listu nie było, a dziewczyna naprawdę zaczęła bać się o swoje życie. Do końca dnia nie dawała znaku życia, zastanawiała się jakim cudem chłopak zostawił kartkę w jej torbie. Nigdy wcześniej go nie widziała.
          Wieczorem przeglądając swój telefon, odsłuchała pocztę głosową. Wiadomości były trzy.
„Co jest? Wybiegłaś ze szkoły jak poparzona. To nie w twoim stylu, miałyśmy jeszcze pięć lekcji. Martwię się o ciebie. Będę po ciebie o 19:30” ~ Agata.
„Cześć córeczko jak tam w szkole? Idziesz do tego clubu z Agatą, czy zmieniłyście plany? Jeszcze raz przepraszam, że musiałam jechać. Kocham cię. Odezwij się”. ~ Mama
          Trzecia wiadomość była z numeru, którego Emilia nie znała:
„Jesteś łatwiejszym celem, niż myślałem. Zacznij odliczać czas!”.
          Emilia, bez chwili zastanowienia oddzwoniła na dany numer. Jednak w słuchawce usłyszała tylko jedno zdanie „Nie ma takiego numeru”.

piątek, 29 lipca 2016

Rozdział I cz. I

Był nadzwyczaj ciepły wrześniowy poranek, Emilię obudził telefon od Agaty.
-Wstawaj zołzo, masz dziś urodziny. To będzie świetny dzień, wiesz dlaczego ?
-Dlaczego?
-Bo spędzimy go razem.
-Gorzej chyba być nie mogło (śmiech).
-Bardzo śmieszne wiem, że o tym marzysz.
-O tobie zawsze.
-Obgadamy wszystko w szkole, idę się ogarnąć i za godzinę będę pod twoim domem.
-Do zobaczenia!
Emilia po odłożeniu słuchawki poszła do toalety wziąć poranny prysznic, umalować się i pokręcić swoje długie proste włosy. Ubrała białą koszulkę na ramiączka i wciągnęła obcisłe jasnoniebieskie jeansy, które podkreśliły jej długie nogi, do tego założyła białe trampki i zeszła na dół do jadalni gdzie czekała na nią już mama z urodzinowym śniadaniem. Jej mama była bardzo ładną kobietą w średnim wieku. Miała krótkie blond włosy, wielkie metalowo-szare oczy, jej zaraźliwy uśmiech nie schodził z twarzy. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest ciepłą, rozważną kobietą sukcesu. Pracowała w największej w Polsce, agencji nieruchomości „ARENA”, dlatego często wyjeżdżała na delegacje służbowe.
-Wszystkiego najlepszego córeczko, jesteś już prawie pełnoletnia, nie mogę w to uwierzyć, jak ten czas szybko leci.
-Dziękuję mamo.
-Wyjeżdżam dziś na 2 dni do Berlina, jak wrócę, to obiecuję Ci, że uczcimy twoje urodziny.
-Znowu? Akurat w moje urodziny?- entuzjazm Emilii po porannej rozmowie z Agatą opadł w jednej chwili. Matce było przykro, że po raz kolejny Musi zostawiać córkę samą w tym dniu.
-Przepraszam kochanie, robiłam wszystko, aby odwołać to spotkanie.
-Dobra, nie ważne, chyba już powinnam być przyzwyczajona, dobrze, że przynajmniej na Agatę mogę liczyć- w głosie Emilii było słychać smutek, a zarazem wściekłość.- Idziemy dziś na imprezę.
-Wyślij mi SMS, jak wrócisz do domu, a teraz zjedz śniadanie i idź do szkoły, bo się spóźnisz.... Miłego dnia Słoneczko, muszę już wychodzić, za 2 godziny mam samolot.
-Cześć...
Zaraz po wyjściu matki, Emilia zarzuciła torbę na ramię i wyszła do szkoły, gdy chowała klucze od domu do swojej nowej designerskiej torebki od Chanel, zauważyła zaplamioną na czerwono kartkę, na której była wiadomość.
„Szanuj każdą godzinę, bo niedługo nadejdzie twoja ostatnia”
Samą wiadomość można byłoby uznać za nieśmieszny żart. Jednak Emilia nie miała wątpliwości, wiadomość była napisana krwią. Patrząc na kartkę z przerażeniem, w głowie tliło się jej mnóstwo pytań, Czy to jest żart? Czy ktoś naprawdę pragnie jej śmierci? Czy naprawdę ma się czego obawiać?....- dziewczyna była w szoku, przecież w domu była tylko ona i jej mama, więc w jaki sposób owy list mógł znaleźć się w jej torbie? Zamyślona Emilia nawet nie usłyszała podjeżdżającego pod jej dom niebieskiego oblepionego obrazkami volkswagena golfa III z 1992 roku. Gdy niespodziewanie na jej osiedlu rozległ się klakson, serce dziewczyny zaczęło bić jeszcze szybciej niż sekundę temu, po odczytaniu po raz wtóry wiadomości.
-A pani to zamierza stać przed domem cały dzień czy może jednak odwiedzi ze mną naszą cudowną szkołę ? - gdy Emilia usłyszała głos swojej przyjaciółki, od razu napięcie z niej zeszło, ale nie zamierzała dzielić się z Agatą nowiną, że ktoś czyha na jej życie.
-Czekaj chwilę, zapomniałam czegoś- świeżo upieczona 17-latka pobiegła szybko do swojego pokoju i schowała kartkę do szuflady z bielizną, następnie zeszła na dół zamknęła dom i wsiadła do samochodu Agaty.
-Jak tam urodziny?
-Standard, mama wyjechała do Berlina na cały weekend.
-Pieprzysz? Które to już urodziny z rzędu?
-Przestałam liczyć po czterech.
-Czekaj, Czekaj dobrze rozumiem? Masz wolną chatę na weekend?
-No tak.
-Wiesz, co to znaczy?
-Tak, możesz spać u mnie.
-O spanie u ciebie to się nawet nie pytam, bo to jasne, że mogę, miałam na myśli..... domówkę. - na twarzy Agaty pojawił się zadziorny uśmiech. - słuchaj Emilka, wiesz, że Izabela ma jutro urodziny, jak co roku robi dużą imprezę dla około 40 osób, jest tam wszystko alkohol, chłopcy a skoro alkohol i chłopcy, to i seks.
-A skąd wiesz, co tam jest? Przecież nigdy nie dostałaś nawet zaproszenia na jej urodziny? - Emilia próbowała trochę ostudzić entuzjazm przyjaciółki.
-Słyszałam, ale mniejsza o to, czy tam byłyśmy, czy nie- Agata się nie poddawała- gdybyśmy zrobiły domówkę, z okazji twoich urodzin tego samego dnia co domówka Izy, gdyby tam był alkohol i pokoje, w których goście mogliby uprawiać seks, to myślisz, że ktoś poszedłby do tej idiotki? - przyjaciółka nastolatki była tak podekscytowana, że dziewczyna wiedziała, iż zbicie z tropu Agaty, jest praktycznie niemożliwe. Emilia nie chciała robić imprezy w domu na tak wielką skalę, bo wiedziała, że nie skończy się to dobrze.
-Nie wiem Aga, przecież mnie nikt nawet nie zna, myślisz, że ktoś przyjdzie?
-Proszę cię Emilka, przecież ta kretynka ma tyle gości, nie dlatego że przychodzą świętować jej urodziny, tylko żeby się upić i zabawić. Jestem pewna, że każdy będzie chciał do nas przyjść, a my w końcu utrzemy nosa tej pindzi.
-A skąd załatwisz alkohol ? - naciskała Emilia- Poza tym dla tylu gości trzeba by było załatwiać hurtowo, a ja nie zamierzam tracić pieniędzy dla ludzi, których ledwo znam.
-O to się nie martw, ja wszystkim się zajmę...